PSYCHO-TERAPIA-ZDROWIA – ARTETERAPIA

Arteterapia

Arteterapia, czy inaczej artterapia, to – jak nazwa wskazuje – terapia przez sztukę. Dokładniej, jest to rodzaj psychoterapii, która wykorzystuje różne dziedziny artystyczne. Sam termin – z ang. „art therapy” – po raz pierwszy został użyty przez angielskiego nauczyciela, Adriana Hilla w 1942 roku.

Sam Sigmund Freud postulował doniosłą rolę twórczości artystycznej w badaniu treści nieświadomości. Arteterapia działa na dwóch płaszczyznach – nieświadomej i świadomej. O tej pierwszej – płaszczyźnie nieświadomej – mówimy wtedy, gdy do pacjenta zaczyna docierać to, co do tej pory wypierał lub z czego nie zdawał sobie sprawy. A to jest sedno psychoterapii.

Osoby z problemami natury emocjonalnej, psychologicznej, często dopiero przez sztukę są w stanie się otworzyć. Jest to bezcenne, bo tylko wtedy terapeuta może im pomóc.

Terapia sztuką jest skuteczna zwłaszcza w przypadku osób mających kłopoty z komunikacją werbalną, zmagających się z depresją, nerwicami, zaburzeniami lękowymi, leczących uzależnienia lub u ludzi, którzy po jakiejś traumie starają się powrócić do normalnego funkcjonowania.

Sprawdza się u pacjentów niepełnosprawnych intelektualnie, może być także z powodzeniem stosowana jako terapia uzupełniająca w procesie leczenia chorób somatycznych, np. nowotworów. Arteterapia jest wspaniałym sposobem dotarcia do dzieci z problemami emocjonalnymi, po ciężkich przejściach.

W arteterapii nie trzeba mieć żadnych uzdolnień w kierunku określonej dziedziny sztuki, to nie ma znaczenia. Działanie terapeutyczne ma sam proces twórczy.

więcej na www.poradnikzdrowie.pl

Przyjemność odkrywania siebie

ARTETERAPIA WYWIAD UDZIELONY ALICJI ANDRZEJEWSKIEJ DLA PISM KOBIECYCH

Zastanawiałaś się kiedyś, w jakiej bajce żyjesz? I czy jest to na pewno Twoja bajka? Bo widzisz, odpowiedź na to pytanie może naprawdę wiele zmienić w Twoim życiu. O zaskakujących sprawach jakie można odkryć w procesie arteterapii z Lucyną Ruszkiewicz, malarką, arteterapeutą i terapeutką w nurcie gestalt, rozmawia Alicja Andrzejewska.

A: Lucyno, dziękuję, że zgodziłaś się na rozmowę w tym niezwykłym miejscu. Duża przestrzeń, twoje energetycznie kolorowe prace, świeży zapach farby. Czuję, że weszłam do świata innego niż mój codzienny i przeczucie, że odkrywanie czym jest Arteterapia okaże się dla mnie przygodą. Wytłumacz mi proszę, czy arteterapia polega na leczeniu przez sztukę?

L: Alicjo, bardzo się cieszę, że przyszłaś do mojej pracowni i weszłaś już arteterapię w najlepszy możliwy sposób – przez przyjęcie mojej propozycji ćwiczenia arteterapeutycznego. Zanim odpowiem na twoje pytanie, skieruję je do ciebie – czy uważasz, że to była sztuka? A może leczenie?

A: Ależ nie! (śmiech) Nie przyszło mi do głowy, by to, co przeżyłam przez ostatnią godzinę, nazwać leczeniem, bo weszłam w ten proces nie postrzegając siebie jako o chorą osobę. Sztuką również bym tego nie nazwała! Prawdziwą sztukę darzę wielką estymą za piękno i idee, która niesie. To co pozostało na kartce po mojej twórczości jest od tego bardzo dalekie (śmiech). Choć bez wątpienia bardzo dla mnie odkrywcze.

L: Zobacz, w Twojej odpowiedzi mamy przełamanie co najmniej trzech schematów myślenia na temat tego czym jest arteterapia. Przede wszystkim pojawiło się nam zagadnienie, które w ogóle jest dla mnie fundamentalne – „Nie czułam się jak chora”. Chyba w żadnej terapii, dobry terapeuta nie podchodzi do pracy tego typu jak do leczenia. Nasi klienci nie są chorzy – mają trudności. Do terapeuty nie przychodzi się ze stwierdzoną diagnozą.

A: Co się zatem może mnie skłonić do myślenia, że arteterapia może być dla mnie dobrym pomysłem?

L: Zobacz, co się zadziało na Twoim przykładzie, bo to jest właśnie najlepsze podejście. Ty nie osądziłaś się, że coś z tobą nie tak, coś musisz w sobie naprawić czy jesteś dysfunkcyjna w jakimkolwiek zakresie. W procesie przez całkowity relaks i zabawę, doznałaś pewnych uświadomień na swój temat. A po sesji nie musisz kłaść się do łóżka na dwa tygodnie czy leczyć w jakikolwiek inny sposób. Jedyne i najważniejsze co się wydarzyło, to że odkryłaś o sobie coś czego normalnie byś o sobie nie pomyślała i nie zobaczyła. Obojętnie, ile być z kimś rozmawiała i na jakim poziomie, nie doprowadziłoby cię to do tych wniosków tak szybko. Nie oceniałyśmy twojego dzieła, lecz stało się ono dla nas medium do wyciągnięcia i nazywania tego, co miałaś głęboko ukryte. Nie poprzez długi proces terapeutyczny, łzy i ciężki pracę, tylko przez zabawę i taką formę ekspresji jaka tobie odpowiadała. Arteterapia jest bardzo szerokim pojęciem i może pomieścić w sobie niemal każde nasze hobby – od sztuk plastycznych, po muzykę, taniec, ruch a nawet sadzenie kwiatów w ogrodzie.

A: Mówisz o różnych formach spędzania wolnego czasu. Co czyni je arteterapią?

L: Kluczem jest moderator – osoba, która ma świadomość jak poprowadzić cię przez to doświadczenie. Kto znając już trochę ciebie i twoją sytuację lub odążając za tobą w dużej uważności, tak układa ćwiczenia, żeby one dla ciebie były celowe. Czas kiedy możesz sobie potańczyć i wyrzucić z siebie wszystko jest jak najbardziej potrzebny. Lecz w terapii chodzi o to, by nastąpiło jakieś uświadomienie. Ono też nie musi zaistnieć od razu, podczas sesji. Ale ja gwarantuję, że trzeba się bardzo uprzeć, żeby nie dopuścić do siebie wszystkich uświadomień, które przychodzą czasami godzinę później, w nocy …

A: Czy mogę być szczęśliwym człowiekiem i przyjść do arteterapeuty?

L: Oczywiście, jak najbardziej! Serdecznie zapraszam! To bardzo ożywcze przyjrzeć się temu co ty myślisz o sobie i o szczęściu. Jakie atrybuty mu przypisałaś i czy zrobiłaś to z własnego wyboru. W arteterapii bardzo szybciutko wychodzi w jakiej bajce jesteś i czy w swojej!

A: Mówisz, „żyję w jakiejś bajce” – w bajce związanej z ciałem, z relacjami .. W jakim obszarze może się zmienić moje życie po takiej arteterapii.

L: (śmiech) Oj, cudownie by było, żeby ci się zmieniało tak życie, jakbyś chciała! W procesie arteterapii możesz wyrazić bajkę swojego życia, przyjrzeć się jej i zdecydować do jakiego zakończenia zmierzasz, jaką zwrotkę chcesz dopisać lub jaki refren ma się powtarzać. Chodzi o świadome zakończenie – nie takie jak ci wyjdzie, tylko takie jak chcesz!

A: Wziąć za nią odpowiedzialność.

L: Dokładnie! Znaleźć się w miejscu twórcy twojego własnego życia i szczęścia.

A: To zabrzmiało poważnie. Czy może się zdarzyć coś, przez co będę żałowała, że weszłam w ten proces?

L: (śmiech) Odpowiem ci przykładem z życia osobistego, bo wydaje mi się, że jest najlepszy najtrafniejszy (śmiech). Żyję z partnerem, który jest bardzo rozwinięty w budowaniu swojej świadomości, żyje w bardzo wysokich wibracjach, w poszukiwaniu i byciu sobą, w akceptacji. A jednak czasami „marzy mi się”, by był takim najzwyklejszym facetem. Żeby mój chłop przyszedł po pracy i chciał kotleta i nie zawracał mi głowy wyższym stworzeniem, wyjść do kina i obejrzeć film nie zastanawiając się dlaczego akurat taki wybraliśmy na obecnym etapie naszej relacji. Tak więc, może być tak, że bardzo nam to zaszkodzi (śmiech). Po po pierwsze widzimy, że mamy moc twórczą i jesteśmy kreatorami i musimy wziąć za to odpowiedzialność. I już się nie da obarczyć winą wszechświat, mamę i tatę, męża złego, patologie w których żyjemy, kraj, wojnę i wszystko inne. To może nam zaszkodzić (śmiech).

A: To może warto na arteterapię namówić partnera, rodziców, dzieci?

L: To jest bardzo częste, że ktoś mnie poznaje i mówi „O to ja przyprowadzę moją mamę, mojego męża, moje dziecko, bo oni wszyscy mają kłopoty i problemy i by tego potrzebowali” i bardzo chcemy im dać tę możliwość. A ja zawsze mówię, że każdą zmianę należy zacząć od siebie w każdym obszarze. To dotyczy każdego rodzaju terapii i życia w ogóle. W momencie kiedy my zmieniamy siebie, pracujemy nad sobą w jakimkolwiek obszarze, to nam się wszystko w życiu zmienia. Przyprowadzanie kogoś, szczególnie na siłę – mówienie mu, ty jesteś chory, ja widzę w tobie deficyty, więc ty idź – nie jest fajne w ogóle. Przeważnie jeśli w kimś widzimy jakiś deficyt, albo coś co nas wkurza, to jest nasze, a nie tego kogoś. A więc ja zapraszam – ze sobą!

A: A więc wkurzenie jest znakiem, że to my powinniśmy zafundować sobie taką sesję!

L: Inną sprawą jest zachęcenie: „Słuchaj, ja idę na takie fajne zajęcia, możesz się przyłączyć, zobaczysz czy to jest dla ciebie. To jest relaks. Możemy zamiast iść dzisiaj pobiegać bo pada, polepić z gliny, albo powydzierać, zrobić sobie naszą mapę marzeń.”

A: Czyli jesteśmy w klimatach: Może arteterapia to dobry pomysł na dzisiejszy wieczór. Czy jest to proces, który może się odbywać również grupowo czy jest tylko indywidualny?

L: Ależ tak, to jest nawet bardzo korzystne! Każdy proces grupowy bardzo przyspiesza proces indywidualny ponieważ daje możliwość dzielenia się obrazami z innymi uczestnikami, pracę przez porównanie i feedback. Wykonując pracę – na przykład wszyscy rysujemy dzisiaj drogę do domu – albo – ulubione wakacje – okazuje, się, że każdy na sali nie tylko maluje coś innego lecz i w inny sposób podchodzi do tego zadania – jeden używa tylko ołówek, drugi drapie się w głowę i nie wie od czego zacząć, trzeci stosuje wszystkie kolory świata. Ten szybką kreską skończył pracę w trzy minuty kolejny potrzebuje godzinę. Jeden chodzi i ogląda co robią pozostali, a inny dopytuje, czy może uwzględnić kwiaty przed domem. A kiedy później wieszamy nasze prace i wspólnie je oglądamy, naturalną rzeczą jest, że jesteśmy mocno zaskoczeni różnicami, które widzimy. Wszystko, co powoduje refleksję na swój temat, przebudzenie się i dążenie do tego, by mieć większą radość z życia – być bardziej w zgodzie z ludźmi z którymi żyjemy, z miejscem pracy, z wykonywanymi zadaniami, powoduje, że jest lepiej.

A: Po czym poznać dobrego arteterapeutę? Takiego arteterapeutę, któremu warto zaufać?

L: Dla mnie to jest proste. To jest tak jak rozpoznanie każdego dobrego fachowca. To się czuje, bo wiesz, że on za tobą podąża. On ci nie mówi, że tylko te płytki są do twojego mieszkania najlepsze albo na Twoją skórę to tylko ten krem. Będzie słuchał ciebie i podążał za tobą i co też ważne – dając wybór drogi z całego wachlarza swoich doświadczeń nie ograniczając się do jednego nurtu i reguł z nim związanych, Dzisiaj dobry terapeuta czerpie ze wszystkiego i patrzy czego człowiek potrzebuje, zamiast wsadzać go w jakieś ramki. Ale też bierze za to odpowiedzialność.

A: W Stanach Zjednoczonych arteterapia pojawia się zazwyczaj w ujęciu ściśle terapeutycznym – w szczególności ludzi chorych na rakach albo rodzin osób chorych. Jak ty przewidujesz rozwój arteterapii w Polsce? Gdzie jest dla niej miejsce w naszym społeczeństwie?

L: Na całym świecie arteterapia jest już powszechna w szpitalach na onkologii. Moje koleżanki, które pracują w szpitalu w Szczecinie, wykonują świetną robotę na onkologii dziecięcej. Pracują też z rodzicami, pomagając im w przepracowaniu tematu strachu i odchodzenia. Jednak w wielu szpitalach wciąż jeszcze o zwykłego psychologa jest trudno. Wciąż jeszcze uważa się, że to są zwykłe farmazony. A więc jak ja to widzę? Widzę, że mądrzy lekarze i terapeuci, którzy wiedzą, że zmienia się podejście do medycyny w ogóle, otwierają się także na arteterapię. Coraz trudniej nie dostrzegać, że znakomita większość chorób, na które cierpimy to somatyzacja. Przyczyną jest jak żyjemy oraz jakie myśli i emocje blokujemy w ciele. I nie da się już zatrzymać myślenia, że skoro raka możemy wyprodukować sobie sami, tak samo w jego uleczeniu musimy pomóc sobie sami, a nie wielkim przemysłem farmaceutycznym. W stadium choroby już sobie nie pomożemy idąc na kawę z koleżanką, ale pod okiem świadomego moderatora, jest to możliwe. Kiedy odcięliśmy całe swoje odczuwanie, kontakt z samym sobą, ze swoim źródłem, będzie trudno nam odnaleźć się w słowach. I arteterapia jest tu świetnym narzędziem, ponieważ klient odkrywa siebie nie używając słów, lecz poprzez samego siebie, wybieranie środków wyrazu. Czytałam niedawno w jakimś zestawieniu, że ze względu na powszechność raka i innych chorób, terapeuta wkrótce znajdzie się wśród najbardziej poszukiwanych zawodów na świecie. A: Jak dobrze wiedzieć, że już teraz możemy zatroszczyć się o siebie. I o ile łatwiej zrobić to, gdy ciało jest jeszcze zdrowe. Dziękuję, Lucyno.

Arteterapia jest świetnym narzędziem do pracy z dziećmi. Zapraszam na sesje indywidualne rodziców z dziećmi w trudnych momentach życia: żałoba, choroba, rozwód.

https://www.facebook.com/100004714776545/videos/1400656757045672

Lucyna O. Ruszkiewicz terapia holistyczna